http://www.minelab.com/emea/consumer/kn ... icle=85467
Mam kilka przemyśleń w temacie:
- metoda ze specjalnym wziernikiem, którym u dealera można sprawdzić czy posiada się oryginał, uważam za debilną. Czy podróbki są tak dobre, że nawet dealer nie rozpozna? Czy ktoś kto kupił na ebayu okazyjnie przyjdzie do dealera, żeby mu wykazał, że kupił u oszusta?
- o kand d.. można rozbić dotychczasowe, równie głupawe metody zabezpieczeń stosowane przez Minelaba (malowanie białą farbą elektroniki, ścieranie Dremelem napisów na scalakach, nieudostępnianie serwisom schematów itp).
- może polityka zlecania podwykonawstwa po krajach azjatyckich ma takie właśnie skutki.
Tak czy owak, pomysł z tymi nalepkami to najdurniejsza rzecz jaką widziałem w tym przemyśle. Utrzymuje mnie to w przekonaniu, że management tej firmy ma coś nie po kolei.
Już wkrótce na ebayu można będzie kupić podrobione "chińskie" Minelaby z podrobionymi naklejkami (że naklejka jest podrobiona dowiemy się u dealera).
proscan
PS
Wiem! Wiem po co to jest! Chodzi o to, żeby udowodnić klientowi, że kupiło się lipny sprzęt i żeby spadał na drzewo. Czyli nie ma to chronić klienta, tylko producenta przed ewentualnymi roszczeniami. Dlatego też sprawdzenia może dokonać dealer, jeśli mu się napatoczy jakiś niezadowolony klient.
Może jednak nie doceniałem geniuszu minelabowych marketingowców.