Pora rozwiać ten mit (i obciążyć rachunkiem, kogo trzeba za marnotrawienie środków publicznych).
Z mojego archiwum (Linka już nie mam. Podkreślanie moje).
GAZETA POZNAŃSKA, wtorek 20.02.2001
Policja i prokuratura nie wierzą w zdolności wizjonerów
Jasnowidze nic nie widzą?
- Nie zdarzyło się jeszcze, żeby jasnowidz pomógł nam rozwiązać jakąś sprawę kryminalną - mówi Jarosław Szemerluk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Wróżki, jasnowidze czy różdżkarze chwalą się publicznie, że pomogli rozwiązać jakąś zagadkę kryminalną wskazując np. miejsce ukrycia zwłok zamordowanej osoby. Ich wiarygodność ocenić mogą naprawdę jedynie osoby, które korzystały z usług parapsychologicznych oraz sami policjanci.
Wizjoner nie biegły.
Prokuratura zaprzecza, by korzystała z pomocy wizjonerów. - Nigdy nie korzystamy z niej, gdyż nie mamy do tego podstaw prawnych - twierdzi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Mirosław Adamski. - Możemy korzystać jedynie z pomocy biegłych sądowych, a wśród jasnowidzów takowych nie ma. Zdarza się, że opinie wizjonerów przedstawiają nam poszkodowani domagając się podjęcia czynności śledczych.
Kodeks postępowania karnego pozwala nam jedynie wpiąć taki wniosek do akt. To wszystko. Większe możliwości działania niż prokuratorzy mają policjanci. Okazuje się, że bardzo często podejmują poszukiwania na podstawie wizji jasnowidzów.
Tylko zbieżności
Komenda Główna Policji zbadała ostatnio 440 przypadków, w których brano pod uwagę opinie jasnowidzów. - Prawda jest taka, że informacje od jasnowidzów są nieprzydatne przy poszukiwaniu zaginionych osób - ocenia Paweł Biedziak, rzecznik KGP. - Na podstawie opinii jasnowidzów nie można określić miejsca ukrycia zwłok czy też miejsca pobytu żywej osoby. W ośmiu na 440 przypadki wskazania parapsychologiczne okazały się zbieżne z ustaleniami śledztwa. Jasnowidze wskazywali jednak rozległe obszary, tylko ogólnie odpowiadające miejscu odnalezienia zwłok zaginionych. –
Trzy przypadki zaginięcia były jednak takie, że bez zdolności wizjonerskich można było podać, gdzie należy szukać zwłok - stwierdza rzecznik KGP.
Wierzący policjanci
Wielkopolska policja nie korzystała i nie korzysta z pomocy jasnowidzów - zapewnia Jarosław Szemerluk z biura prasowego KWP w Poznaniu. - Na prośbę rodzin zaginionych wykonujemy jedynie czynności sprawdzające, odnośnie przekazanych przez nich wskazań o miejscu pobytu poszukiwanego lub ukrycia jego zwłok. Robimy to jednak nie dlatego, że wierzymy w trafność tego, co mówią rodzinom wizjonerzy, lecz raczej dla spokojnego sumienia. Jednak niektórzy policjanci (nie było jednak takiego przypadku w Wielkopolsce) sami występują o pomoc jasnowidzów wierząc, że pomogą im rozwiązać zagadkę kryminalną. - Stwierdzilismy 12 takich przypadków - mówi Paweł Biedziak. - W żadnej z tych spraw informacje od jasnowidzów nie pomogły jednak znaleźć zaginionych.
Głosne fiaska
Niemal w każdej sprawie, w której nie można ustalić co stało się z osobą, jej rodzina zwraca się o pomoc do jasnowidzów. Tak było w przypadku wielu poważnych spraw kryminalnych z Wielkopolski. Do najgłośniejszych należą sprawa zabójstwa Olka z Konina czy też zaginięcie w 1992 roku Jarosława Ziętary, dziennikarza ,,Gazety Poznańskiej''. Policja kilkakrotnie i zawsze bezskutecznie podejmowała poszukiwania J. Ziętary w miejscach, które wskazywali wizjonerzy. Policjantom pomagali dziennikarze - tak było w 1993 roku, gdy sprawdzano wizję ukrycia zwłok ich kolegi w rejonie Moraska. Zwłok dziennikarza nie znaleziono do dzisiaj, odkryto jednak ciało Olka z Konina. Przypisywał to sobie jeden ze znanych jasnowidzów. Tymczasem, jak mówi poznański policjant, który uczestniczył w śledztwie: - Zwłoki dziecka odkryto tylko i wyłącznie dzięki zeznaniom złożonym przez zabójcę. Gdyby nie wskazał miejsca, nie zostałby później skazany za zbrodnię. Nie było bowiem przeciwko niemu żadnych poważniejszych od tego zeznania dowodów.
Jasnowidz zapłaci?
Raport KGP powstał pod wpływem głównej sprawy zaginięcia dwojga młodych mieszkańców Kalisza. Jasnowidz z Człuchowa wskazał miejsce w Tatrach, gdzie znajdują się zaginieni. Prowadzone tam przez 11 ratowników górskich poszukiwania zakończyły się fiaskiem - zaginieni znajdowali się bowiem w Pradze. GOPR domaga się od jasnowidza zapłacenia 5 tys. zł za bezowocne poszukiwania. Koszty wizji średni koszt akcji poszukiwawczej na obszarze hektara, w której bierze udział kilkunastu zwykłych funkcjonariuszy wynosi 4 tys. zł. Koszty te są kilkakrotnie wyższe, gdy korzysta się z pomocy specjalistycznego sprzętu lub specjalistów, np. płetwonurków. W wielu badanych przez KGP przypadkach podejmowano kilkakrotnie poszukiwania wg. wskazań jasnowidzów.
Krzysztof Kaźmierczak